Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   161   —

w sklepie dostrzegł zwykły ruch wieczorny, starannie ominął go aby nie być postrzeżonym, i dostawszy się do drzwi, śpiesznie kroczył ku wschodom. W téj chwili coś z kąta pierzchnęło, jakby chłopiec sklepowy i znikło, a Boleś nie był i w połowie wschodów, gdy na dole ukazał się Derbisz w aksamitnéj czapce.
Podniósł głowę do góry i zawołał.
— Za pozwoleniem, a dokąd to pan, dokąd?
Unikając pokazania się i odpowiedzi, pan Bolesław popędził żywiéj i z cicha dobiegł do drzwi pokoiku Arci, probował — były zamknięte. Zajrzał przez dziurkę, nie było wewnątrz światła.
W tém tuż za sobą spostrzegł nacierającego Derbisza.
— Co pan tu robi? — spytał surowo komisant.
Przybyły nie odpowiedział wcale.
— Niepotrzebnie się pan fatygował — dodał szydersko Derbisz — nikogo niema i długo nikogo tu nie będzie. Pani z pannami wyjechała z miasta — tak, tak. — Niema tu już po co się skradać. Panna Arkadya wychodzi za mąż, nic nie pomoże. Te pańskie romanse skończyły się już.
— Mój panie! — rzekł dumnie Bolesław.
— Ale co tam, mój panie! — odparł komisant — ja się kłócić nie mam czasu, chciałem panu po dawnéj znajomości dać dobrą radę, żebyś pan próżno sam nie bałamucił i na nasz dom ludzkich oczów nie ściągał. Jejmość z córkami wyjechała i nie wróci, aż wyda starszą za mąż za fachowego