Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   104   —

niśmy zaglądać się gdzie nie należy. Kochamy się, to pewno, a jak się długo kochać będziemy, czy ja wiem?
Wypowiedziała to tak jakoś naiwnie, że Bolesław się rozśmiał.
— Opiekunowi się dosyć podobałeś, mam już pozwolenie jego, zatém mówmy jak i kiedy ślub, i co potém. Ja chcę jechać do Paryża.
Tanczyńskiemu zostawał jeszcze jeden punkt do wyjaśnienia; nazywano go hrabią, miał i na pierścieniach i na biletach korony dziewięcio-perłowe — lecz — z hrabstwem tém fantastyczném do intercyzy stanąć nie mógł, a to było jedyne jego wyposażenie. Znając już pannę Aurorę, mógł się lękać, aby mu przy egzaminie ślubnym, przekonawszy się, że tytułu niema, nie zrobiła awantury. Musiał więc ją przygotować.
Siedli na kanapce w kątku, rozpoczynając marzenia o miodowych miesiącach, gdy pan Bolesław zwrócił rozmowę na swe sieroctwo i losy swéj rodziny.
— Nigdy mi one mocniéj się czuć nie dały jak dziś, droga moja — począł głosem czułym — dziś, gdy chciałbym ci całe skarby świata przynieść z sobą, a nie mogę ci dać nic oprócz serca.
— E! farsa! przerwała panna — co bo pleciesz, niby ja niewiem, że niemasz nic, ale ja na to nie zważam.
— Ale bo niewiesz, że ten tytuł nawet, który się od wieków mojéj rodzinie należy — niestety — zatracony został! Dziad mój już i ojciec, wstydząc