Strona:PL Kraszewski - Ładny chłopiec.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   61   —

lepiéj nie miéć tytułu, niż być potém przekonanym, że się go wzięło nieprawnie. Człowiek się okrywa śmiesznością, a śmieszność zabija.
Bolesław coś zamruczał.
— Szparko się drzesz do góry — odezwał się śmiejąc doktor. Radczyni rozpowiadała żeś i z panią Laurą znalazł się w jakiemś pokrewieństwie i stał się tam codziennym gościem? Spodziewam się, że plotki, jakie chodzą o tém, są fałszywe?
— Cóż za plotki? — zapytał Bolek — ja o niczém nie wiem.
— Domyśléć się łatwo, kobieta niestara, a ty jesteś ładny chłopak — rzekł doktor.
— Ona przecie za mąż wychodzi! — dodał Tanczyński.
— Tak, coś tam i o tém mówiono — odezwał się doktor. — W ogóle od niejakiego czasu opinia co do téj pani się znacznie zmieniła. W początkach zaimponowała wszystkim swym taktem, dziś — dziś się tam wielu dopatrzono rzeczy.
— Naprzykład? — zapytał Bolesław.
— Plotek powtarzać nie lubię — przerwał doktor — powinna mniéj się okrywać tajemnicą, bo to zawsze podejrzenia rodzi.
— Mówię ci, że za mąż idzie — pół żartem odparł Bolesław — za to wszystko mąż będzie teraz odpowiadał.
— Ponieważ już o wszystkiém mówimy — wtrącił Bazyli — a pani Dziembina przy obiedzie dużo paple, powiem ci, że z jéj ust słyszałem i radca to potwierdza, że twój pryncypał Bombastein, po-