Strona:PL Konopnicka Maria - Poezje 03 dla dzieci i młodzieży.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na te wzgórza siniejące,
Na promienne, złote słońce!
Na ptaszyny, co nad rzeką
Przelatują gdzieś daleko,
Na ten obłok, co po niebie
Za wietrzykiem się kolebie,
Na te kwiatki, na te zioła,
Co podnoszą ku mnie czoła!”
Tak nasz Janek myśli w duszy.
Wtem chrup! Gałąź się ukruszy,
Której trzymał się nieboże,
I już noskiem ziemię orze...




VII. DO MŁYNA.


Pożegnawszy grzecznie owce,
Pobiegł Janek przez manowce.
Nuż napotka tutaj wilka,
Albo nawet wilków kilka?

Ho! ho! Pewnie że nie stchórzy!
Trzeba mężnym być w podróży.
By więc dowieść, że junakiem,
Za przydrożnym skrył się krzakiem.

Siedzi, czeka. A nuż zbóje?
Pozabija i zakłuje!
Albo, gdyby go ścigali,
To ucieknie jak najdalej!

Siedzi, tentent słychać drogą!—
Zabiło mu serce trwogą.