Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
80
MISJA ANANA.

zdrowień witał go i żegnał aż do ostatnich placówek.
Stąd krętemi ulicami szli szybko w stronę Górnego Miasta, było już bowiem bardzo po północy i wkrótce świt mógł się począć na wschodzie.
Jeszcze nie minęli jednak dzielnicy górnego przedmieścia i droga daleka czekała ich do pałacu Heroda, w którym miał główną kwaterę tyran Szymon, syn Giory, kiedy potężny blask światła uderzył oczy Anana.
— Żali na wschód idziemy i dzień się poczyna — zawołał zbolałym głosem — czy też słońce zapomniało zajść nad Jerozolimą ze wstydu nad jej upadkiem i tak krwawo świeci?
Ludzie Jana nic nie odpowiedzieli.
W oczach ich żarzył się ponury gniew i zaciekłość.