Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
317
PIEŚŃ JONATESA.

huk kamieni, razy kijów, tumany kurzu przewaliły się koło niego.
Zrozumiał, co się działo.
Rzucił się w kłąb walczących, by ich rozdzielić, ale stara kobieta szarpnęła nim gwałtownie i pociągnęła go ku sobie.
— Pies ci milszy? — warknęła — ja im kazałam! Żywimy się tem, co można ukraść lub wyrwać psom. A ty snać pasiesz się na żołdzie u jednego z trzech królów Jerozolimskich, skoro ci pies milszy od głodnego dziecka! Idź stąd precz i nie wracaj!
Jonates spojrzał na nią z przerażeniem i bólem. Zatrzęsła się w nim do podstaw natura ludzka. Kobieta wiedźma stała przed nim w krwawej podartej koszuli, a w ranach była cała.
— Ha! ha! ha! — śmiała się dzi-