Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
265
UCZTA ALEKSANDRA.

zdumionemu oku wędrowca, patrzącemu na święte miasto ze skały Gołębiej. Artysta nie zapomniał pokryć dachu świątyni złotemi strzałami, obróconemi ostrzami ku górze. Groty świeciły zdala w słońcu jak las promieni ognistych.
Król Aleksander unikał wzroku małżonki. Otoczony świetnem gronem biesiadników, wśród których arcykapłani i posłowie sąsiednich ludów rej wodzili, baczył przezornie, aby ani na chwilę nie znaleźć się sam na sam ze swą żoną.
Po wybrednych daniach, które już od Rzymian powszechnie przyjęto, zaczęto roznosić wina w krużach kryształowych i sypać na stół biesiadny świeżo cięte kwiaty.
Na wieżach rzeźby, wyobrażają-