Strona:PL Konczyński - Ginąca Jerozolima.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
237
POGROMCA.

Jezus padł na brzeg muru i oczy wlepił w machinę, z której co jakiś czas wynurzała się wśród zgrzytu łańcuchów straszliwa, spiżowa, krągła masa i jak czarny piorun uderzała w kamienie, broniące miasta.
Po każdem uderzeniu Jezus przechylał się w dół, aby dojrzeć lepiej działanie „Pogromcy“.
Potężne szczerby w murze szczerzyły do niego białe zęby.
Krótki, suchy śmiech wydarł się z gardła Jezusa. W oczach zaświeciły błyskawice potwornej radości. A potem — łzy nigdy niewidziane zalały mu twarz i zrosiły kamienie, do których przylgnął czołem.
Zerwał się na równe nogi, wyciągnął rękę w stronę Rzymian i czy-