liła sama nawet księżna, gdy z ciekawości przyszła zastawę wieczerzy obaczyć.
Lecz ze wszystkich osób nad przygotowaniem uczty pracujących, bez wątpienia najwięcej zajętą była sama pani starościna, o której głowę wszystko się obijało. Ale nawykła jak każda ówczesna polska gospodyni, do licznych i nagłych zjazdów, przezorna, rozgarniona, skrzętna i rządna, rada w domu a bez pretensyi, bo pewna swojego i gości swoich serca, nie zaszła w głowę; owszem, pamiętała o wszystkiem, ze wszystkiem zdążyła. Już wszystko było w pogotowiu, wszędzie porządnie, ciasta rosły w piecu, bijanka tężała na zimnie, ubiór niewiast był odmieniony, kiedy na koniu pędem biegnącym, wpadł na podworzec hajduk suto przybrany; a nim jeszcze spieniony rumak stanął jak wryty przed dworem, on już wielkim głosem zawołał: »Król jedzie«. Wyszła natychmiast przed ganek pani starościna z rodziną i czeladką; księżna wierna rodzicielskiej powadze, została w komnacie; napełnił się wnet podwórzec cały, i przyległa do niego lipowa ulica, powozami, końmi i ludźmi; z pierwszej i najwspanialszej kolebki, wysiadł pan suto przybrany, młody jeszcze, dorodnej postaci; oczy jego ciemne, wzrok miały więcej łagodny niż żywy, twarz miłą choć bladą, upiękniał wyraz otwartości.
Był to król Michał; przywitał się serdecznie z siostrą, pozdrowił ją i dziatki najmilszemi słowy; skłonił się łaskawie wszystkim i pospieszył do matki. Sędziwa matrona wystąpiła na środek komnaty; król rzucił jej się do nóg: podniosła go i kazała usiąść przy sobie; weszli panowie dworscy, a po długich ukłonach i komplimentach, zajęli wskazane sobie przez nią miejsca. Utrzymywała ciągłą rozmowę matka królewska; a wypytując się
Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/133
Wygląd
Ta strona została skorygowana.