»Zawsze dobry i pamiętny!« zawołała niewiasta, wstając spiesznie ze stołka, rzucając karty i kredkę. Szkoda jednak, że się choć do jutra nie wstrzymał; trzebać mi to biedz prędko, do dworu kawał drogi, i przyrządzić wszystko na przyjęcie króla brata. Jeszcze u mnie nie był od czasu, jak mu ta korona z nieba spadła... Ale w co się moja mąka obróci? zostawiłaćbym tu Annę albo Stanisława, lecz z pośpiechu pomięszaliby mi wszystko; zresztą znajdzie się dla nich w domu robota. Mój Raczku! jużto na nikogo nie padnie tylko na ciebie; dopilnujże mi dobrze: król brat wiezie ludu dosyć, a każdemu dać trzeba uczciwą wieczerze. Anno! wybierz worek najpiękniejszej mąki; tej w spiżarni braknąć może, a musimy i ciast napiec. Idźmy! bywajcie zdrowi, poczciwi ludziska! a nie zmażcie tego com nakreśliła na stole; przyjdę ja tu jutro, da Bóg doczekać! Czegóż mnie tak za nogi ściskacie? Czy chcecie czego?« »A jużci, jaśnie wielmożna pani!« powiedział młynarz skrobiąc się w głowę. »To mówcie, tylko prędko!«. »Oto, kiedy z woli Boga i narodu, brat jaśnie wielmożnej pani królem naszym został, chcielibyśwa z onego szczęścia i na ród nasz trocha się sypnęło. Mamy jedynaka syna Macieja; zna go dobrze jaśnie wielmożna, dziarski chłopak; miałci on być młynarzem po mnie, jak całemu miastu wiadomo; ale kiedy taka pora się zdarza, już oddawna mówiła mi moja kobieta, czemuby nie miał być dworakiem? I zapewne, jużci większa sława królowi służyć, niźli pytliska pilnować«. »Może sława większa — odpowiedziała niewiasta — lecz czy chleb pewniejszy to wielkie pytanie! Jednak kiedy chcecie, wspomnę o tem, ale niech mi tymczasem pan dworak mąki dobrze pilnuje, bo go nie polecę królowi bratu. Bywajcie zdrowi!« I poszła z Anną
Strona:PL Klementyna Hoffmanowa - Wybór powieści.djvu/128
Wygląd