Strona:PL Klemens Junosza W sieci pajęczej.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niewiadomo, mój bracie, może wskórają, może i nie. Do sądu pójdą, szwagra zapozwą, kuma zapozwą, świadków zaczną ściągać, dowodzić, że te wszystkie kupna nieprawdziwe, że to tylko udanie na ich krzywdę. Dopiero się zacznie kapusta! A i to, bracie, trzeba ci wiedzieć, że rejentalny akt to twarda rzecz, niełatwo go obalić. Będą próbowali, a ja się będę śmiał. Popamiętają oni Wasążka!..
Rokita zamyślił się i po chwili spytał:
— Panie Walenty, a dla mnieby pan takiego dobrego sposobu nie znalazł?
— Oj nie, bracie; tyś już dawno opisany; żeby przedtem, to jeszcze, ale teraz już nie rychło, już wszystko przepadło.
Chłop głowę zwiesił i poszedł ku domowi. Gnębiło go pytanie, dlaczego Wasążek znalazł sobie sposób, a on nie ma drogi wyjścia i czy naprawdę już nie ma? Wasążek sprytny, alić chyba na świecie są sprytniejsi od niego. Trzeba poszukać.
Zaraz przyszedłszy do domu, zebrał wszystkie papiery sądowe, jakie mu podczas procesu z Chasklem przyniesiono, zebrał, złożył je porządnie, owinął w gałgan i troskliwie ukrył w zanadrzu; potem wziął kawałek chleba na drogę, kij w rękę i na całą noc poszedł do gubernjalnego miasta, o dziesięć mil drogi.
Tam ludzie mądrzy są i prawo znający, może oni co na jego niedolę poradzą?
Szedł równym, miarowym krokiem, szedł i roz-