zaczęli się rozchodzić do domów, a Jankiel zaprosił do siebie kilku poważniejszych, oraz biegłych w prawie.
W zaufanem kółku toczyła się narada, na której przedewszystkiem zapadło postanowienie, żeby wszystkie już zawarte interesa pożyczkowe kończyć i egzekwować co najrychlej. Chociażby nawet ze stratą, byleby tylko był koniec. Podrugie, trzeba było obmyślić sposób bezpiecznego pożyczania pieniędzy.
Proponowano rozmaite.
Pożyczka na zwyczajny rewers jest źle widziana przez sądy, ale może być kupno i sprzedaż.
Dlaczego chłop nie ma być winien żydkowi miejskiemu za konia, krowę, lub za wóz?
— Dobrze rzekł Mojsie — ale gdzie ukryje się procent?
— W koniu, albo w krowie.
— To ładne jest!
— Nie bardzo — rzekł Jankiel Bas — ludzie gotowi wbrew prawdzie twierdzić, że koń nie jest koń, tylko nie całkiem wypłacony pieniądz. Oni gotowi są znaleźć procent nawet w koniu.
— Więc cóż robić?
— Ja wam powiem — rzekł pokątny doradca — procent należy schować w wyrok sądowy.
— Jakim sposobem?
— Mówię wam, że to najlepsze schowanie. Sąd może grymasić, gdy zobaczy weksel, rewers, lub dokument prywatny; ale gdy mu się pokaże jego własny wyrok, to grymasić nie będzie; nie powie, że jest fałsz, albo oszukaństwo.
Strona:PL Klemens Junosza W sieci pajęczej.djvu/103
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.