Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mina dlatego tylko nie zdarł butów, że chodził w pantoflach... lecz w wielkiem swem przedsięwzięciu odrazu natrafił na przeszkodę straszliwą.
Według relacyi Abramowicza, wielki Beniamin z natury nie był obdarzony duchem bohaterstwa; przeciwnie, był nawet cokolwieczek podszyty tchórzem. Skoro zmrok zapadł, bał się wyjść na ulicę; za nic na świecie nie chciałby sam jeden spać w stancyi, chyba żeby go ktoś pilnował. Wyjść kilkanaście kroków za miasto, znaczyło według niego ryzykować życie. Kto wie, broń Boże, paskudny wypadek jaki może się człowiekowi przytrafić.
Świat jest... pełen zasadzek.
Pewnego razu, mówi w pamiętnikach swoich Beniamin, pewnego razu, pamiętam to jak dziś, w miesiącu Tamuz (w Czerwcu) dzień był strasznie gorący. Nasz Babin, z jednym ze swoich ludzi, szedł do rzeczki, aby się w niej ochłodzić i wykąpać. Wówczas ja, z kilkoma młodzieńcami, towarzyszami moimi, udałem się także ku rzece. Naturalnie, szliśmy w przyzwoitej odległości, z wielkiem uszanowaniem, ale też zarazem i z ufnością, że pod osłoną takiej silnej