Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trywali w tej pracy cel głębszy i poważniejszy, — dradzy widzieli w niej błahostkę, niebardzo a nawet wcale nie zajmującą; jedni zachęcali do studyów nad piśmiennictwem żargonowem, inni natomiast twierdzili, że jest to głupstwo, na które szkoda czas i pracę poświęcać.
Otóż nie chciałbym tych uwag zbyć milczeniem. Przeciwnie, sądzę, że powinienem złożyć kilka słów objaśnienia. Będą one zarazem służyły za odpowiedź osobom, które z powodu „Donkiszota“ zaszczyciły mnie swoją korespondencyą.
Jeżeli, patrząc, dajmy na to, na rzekę, pragniemy się dowiedzieć, zkąd się bierze taka masa wody, tedy idziemy w górę, do źródła i ciekawość nasza jest zaspokojona; podobnież, jeżeli chcemy badać, tak zwaną, „kwestyę żydowską“, idźmy do jej źródła, idźmy do gniazda żydowstwa, zamkniętego w ciasnem kole swych odrębności obyczajowych i religijnych, idźmy do naszych małych miasteczek.
Może to się komuś wyda dziwnem, lecz, według mego zdania, rozwałkowywanie tego, co wypisuje taki, naprzykład, Rolling, antisemita zaciekły, jak również tego,