Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiadomo co żołnierza czeka za zbiegostwo... odwach, sąd wojenny — a potem kara okropna!
W kilka minut później, wędrowcy, którym zdawało się, że szczęśliwie i bez żadnej przeszkody puszczą się w dalszą podróż — znaleźli się na odwachu, za kratami, pod silną strażą żołnierzy uzbrojonych od stóp do głów...
Ciężki, marny los!
Nie ma podobno pióra, które potrafiłoby opisać srogie cierpienia uwięzionych. Wychudli oni, pomizernieli zbiednieli tak, że ledwie ich można było poznać. Wogóle przechodzili bardzo ciężkie koleje.
Senderił był od Beniamina o tyle szczęśliwszym, że mógł spać i przynajmniej przez ten czas nietylko że nie cierpiał, ale nawet miewał chwile przyjemne, gdyż śniły mu się rozmaite miłe rzeczy. Nieboszczyk dziadek, rebe Senderił (niech odpoczywa w pokoju) ukazywał mu się wielokrotnie, a zawsze w sposób nader przyjemny. Nigdy nie zjawiał się (chociaż we śnie) z próżnemi rękami — przynosił wnuczkowi swemu łuk i strzały, albo też „Haman-kle-