Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyświadczono, a że przytem był cokolwieczek cięty, delikatnie powiedziawszy, przeto stał się niezwykle wymownym i opowiadał o najrozmaitszych kwestyach. Słuchano go z wielką uwagą i nikt nie przerywał tej mowy.
— Wiecie co, rebe Beniamin, rebe Senderił! — odezwał się żyd, który chodził przed obiadem do miasta, — wstańmy już od stołu. Przytem, trzeba wam wiedzieć, że my jesteśmy sobie otwarci ludzie, prości żydzi, bez żadnych fanaberyi, bez figlów; żyjemy tak, jak nas nauczyli przodkowie i dla tego mamy zwyczaj zawsze po podróży chodzić do łaźni, wyparzyć trochę kości. I was także, reb Beniamin, reb Senderił, zapraszamy ze sobą, tam wam przystrzygą włosy, ale nie dziwcie się, u nas taka moda; co kraj, to obyczaj, moi kochani. Nie dajcie się prosić, wyjdziecie ztamtąd odmłodzeni, odświeżeni, zupełnie jak inni ludzie — a potem, po łaźni, weźmiemy się do interesów. To będzie po prostu, po żydowsku, będzie dobrze. To nie będzie po nowomodnemu, gdyż u „apikoresów“ chodzić do łaźni, nie uważa się za rzecz piękną, ale my, my nie jesteśmy wcale „a gebułbe-