na ziemniak zawczasu, że gorący, czy co... A Agnisia rzuciła ziemniak i cofnęła się w tył.
— Cos się stało? — jęknął.
— Bo ci śmierdzi z gęby, co raty! — odpowiedziała.
Nie podniósł ziemniaka, odszedł. Zabrali się niedługo i pasterze z krowami, on został jeszcze. Kiedy się oddalili, zbliżył się ku popielisku, szuka, nie znalazł nic, tylko ten ziemniak, który Agnisia rzuciła. Podniósł. W tem patrzy: idzie pies. Co zamyślał, dość, że psa zawołał. Wyciąga rękę z ziemniakiem ku niemu i woła: Na tu! na tu! Stanął pies. Wabi psa ziemniakiem, przywabił ku sobie. Daje mu ziemniak niby, a chyli się ku niemu i chuchnął mu w nozdrza. Pies kichnął, głową skręcił i spojrzał jednem okiem na niego.
— O! to musi śmierdzieć fest! — pomyślał Walek i zadumał się. A w zadumaniu opuścił rękę z ziemniakiem po
Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T. 2.djvu/166
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.