Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.5.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Chowałaś mie matko, jak psenicne zarno,
teraześ mie dała cysarecce darmo!

Cyli na miastecku, cyli na dziedzinie,
kie mie kulka trefi, to mie śmierzć nie minie!

Nie umrem na ziemi, umrem na koniowi,
jak z konia polecem, sabla mi zazwoni!

Syćko popatrzujem ku temu Giewontu,
nimogem utrzymać głowicki do frontu!...

Kiek na wojne jechał, ociec na mnie wołał:
wróć się synu, wróć się, bo ja cie odchował!

Synacku przy wojsku, nie zabacuj o tem,
ześ pasał krowicki u matki pod płotem!

Płakała dziewcyna trzy godziny do dnia,
ze jej kochanecka zabrali do ognia!...“