Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.5.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jego krzyki, że on Szmid, odpowiadali: „Co? Ty śmis gadać, coś ty Śmid, leśnicki z Kościelisk? A dyć tamten w pańskim odzieniu chodzi!“ Potem, u wójta, niby go poznawszy, bardzo go przepraszali.
Zakopianie a Kościeliscanie wte (wtedy) strasne huncfuty béły. W lasak sie to howało (żyło), we wirhak, to straśnie śmiałe i podufałe (zuchwałe, pewne siebie) béło, a do bitki wartkie. Ino ze ładne hłopy béły, mowne i do syćkiego zdatne. Syćko ci taki urobiéł, i truchłe, hoć stolarze niebéł, a i do truchły cie włozyć umiał. O haj!.
Rząd austryacki dowiedziawszy się o spisku powstańców, chwycił się strasznej broni. Włożył chłopom w rękę nóż i kazał rznąć. Zjawił się Szela, 4000 szlachty i nieszlachty, byle w surducie, padło. Chłopi rznęli „panów“, lecz mogli uwierzyć, że panowie ich rżnąć się zabierają.
Czterdziesty szósty rok w Galicyi.
Na Podhale przyszły wieści, iż „lachy“ (chłopi z dolin) panów mordują — koło Gdowa, koło Bochni, koło Tarnowa. Wtedy ksiądz Kmietowicz i organista Andrusikiewicz postanowili „iść“. Było to w końcu lutego, 22-go i 23-go. Jednak nim wyruszyć zdołali, po pierwszych