Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.5.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z ambony — bo panowie sie gotowali na Austryjom, a z Austryje ig własnyk hłopów na nik zwyrtli. Pado ksiądz Kmietowic: hybajmy się łącyć s témi, co sie proci Austryje dźwignąć fcom, hybajmy bronić niewinyk, bo co wto kie był winowaty, to je jest teroz, za tem raze przez winy! Wiém, żeście na tym kozaniu nie byli, to nie wiécie.
A jo na tym kozaniu nie béł, bok straśnie syna chorego miał, na łoźnice. Ku temu baba mi w połogu lezała, Bóg dał dwoje odrazu, a jesce było troje, takiego drobiazgu. A biéda u nas była w hałupie tako, co jus dokumentnie, sprowdy pedzieć, nie było co do gęby włozyć. A tu i zima twarda — i po drwa do lasu nié miał wto iść widziało się, co jus ino skapać. A Francisek mi radziéł: biercie kose, Bartłomieniu, hybajcie s nami, Polskom bronić, pado organisty.