Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pan Głombik i bogacz Jakób Głombik i jeszcze jak na złość jednako się nazywali.
— Kóń i kóń — mawiał Jakób Głombik — pies i pies. A jeden kóń słonko, drugi ku sumarowi, hoć to nikcemne stworzenie, jesce ani telo nie płaci. A pies? Jeden — baran, drugi ino prawie skałom zabić — zgnity flak. Tak to wej Ponbog daje.
Tak mawiał, pykając z fajki, pojedzony i napity, do czarnej czuchy odziaty Jakób Głombik, a nienawidził go w białej obdartej kusej guńce kulący się Szczepan.
— On to rodzina, przyjaciel, a cłeku gorzyj wilka — syczał przez zęby biedny Szczepan.
— Rodzina? — mawiał Jakób Głombik, spluwając przez zęby na pośród izby od niechcenia. — Je ta i strzebla łososiowi rodzina. Bajto!