Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cieślicę i dalej, podług znaków wywiertanych świdrem, krzesać począł.
Siompawica poranna poczęła się powoli, jak to zwykle bywa, przemieniać w lić; puściła się ulewa. Ale Mudroń pracował dalej.
Aż ukazał się w progu Jaś w koszulinie i począł wołać:
Tato! Tato! Telo dysc rumoli! Pociez do izby!
A zanim wychyliła główkę Zosia i zawołała:
Tato! Telo lumoli! Pocie!
Ale Marcin tylko się uśmiechnął do dzieci i kiwnął ku nim ręką, na znak, aby się cofnęły z progu. Krzesał, a modlił się do Świętego Antoniego, żeby ta lejba ustała przecie jako. I od południa nagle wiatr rozgonił chmury i słońce wyjawiło się na niebo.
Wielka, ogromna radość i otucha wstąpiły w serce Marcina. Ozgajdało