Strona:PL Kazania sejmowe (1924).djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obyczaje i sprawy widzi, domyślać się może, jakie niebezbożności i grzechy po wszytkiej koronie panują.
Bych był Izajaszem: chodziłbych boso i na poły nagi, wołając na was rozkoszniki i rozkosznice, przestępniki i przestępnice zakonu Bożego[1]:„Tak was złupią i tak łyskać łystami będziecie, gdy nieprzyjaciele na głowy wasze przywiedzie Pan Bóg i w taką was sromotę poda; i będzie wam złość wasza, jako mur porysowany wysoki, który, gdy się nie spodziejecie, upadnie. I jako garncarska flaszka, mocno uderzona, z której się nie najdzie skorupka na noszenie trochy ognia i na poczerpnienie trochy wody z dołku.“ Ustawicznie się mury rzpltej waszej rysują, a wy mówicie: nic, nic. Nierządem stoi Polska! Lecz gdy się nie spodziejecie, upadnie i was wszytkich potłucze.

Bych był Jeremiaszem, wziąłbych pęta na nogi i okowy i łańcuch na szyję i wołałbych na was grzeszne, jako on wołał[2]: „Tak spętają pany i pożoną jako barany w cudze strony,“[3] i ukazałbych zbutwiałą i zgnojoną suknią, którą trzasnąwszy, gdyby się w perzyny rozleciała, mówiłbych do was: „Tak się popsuje i w niwecz obróci i w dym a w perzyną pójdzie

  1. Isa. 20. Isa. 30.
  2. Jere. 27. Thren. 1.
  3. Jerem. 19.