Strona:PL Kazania sejmowe (1924).djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W takim rządzie wielogłownym łacno barzo sedycyą i wzburzenie uczynić, bo prostym smaczne to pochlebstwo, iż też oni rządzić i wolności swojej używać mają; i lada zły jaki język i śmiała swowolność namówi ich do rzeczy barzo szkodliwych, głupich, i któremi sami siebie pogubią. Kaleb i Jozue lud on wielki na puszczy namawiali, aby szli w ziemię onę dobrą, której im urodzaj hojny ukazowali[1], a nic się nie bali, dobrze im barzo radzili. Lecz drudzy towarzysze ich serce im zepsowali tak, iż na głupiej i złej radzie wszytko pospólstwo przestało; i zatem jako głupi na onej puszczy poginęli, na złe zwodniki i one przeklęte języki narzekając, dla których po sześćkroć stotysięcy ludzi na onej puszczy pogrzeb mieli.

Cóż za rozum jest w pospólstwie, które i na Pana naszego Jezusa łacno starszy źli namówili, aby Barabasza wyzwolili, a nań wołali: Ukrzyżuj, ukrzyżuj. I zbuntowanie ono Piłata do tak wielkiego grzechu przycisnęło.[2] Pawła św. pospólstwo w Łistrze za Boga przyjąć i ofiary mu czynić chciało; a ciż zaraz, od żydów namówieni, Pawła św. ukamienowali i jako umarłego odeszli. Taki też statek, w pospólstwie; jako im królikowie ich udadzą, tak idą i giną. A o te króliki nie trudno, którzy, jadowitymi

  1. Num. 14.
  2. Acto. 14.