Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

służebnej? A on, leżący, jak upiór, w ciemnicy, posiada to wszystko; bo każdy z tych skarbów to rana otwarta na jego duszy, bo każdy z tych skarbów zapłonie kiedyś jak karbunkuł na jego szacie niebiańskiej. Przebywanie to nieznanego w własnym domu jest tylko przenośnią, przenośnią, która mi się nasunęła, ponieważ legendę tę przeczytałem przed kilku zaledwie tygodniami w starożytnej księdze: „Czyny Rzymian“: zdaje mi się jednak, że zdoła ona naprowadzić nas na to, o czem właściwie pragnę mówić — o zjawisku nie mniej fantastycznem, a przecież wchodzącem w obręb tego, co z całym spokojem nazywamy rzeczywistością, co nazywamy teraźniejszością; naprowadzi na to, jak, według mego widzenia rzeczy, przebywa poeta w domu tego czasu, jak, według mego odczucia rzeczy, pędzi żywot w tej teraźniejszości, w tej rzeczywistości, w której przebywać kazały nam losy. On jest, i nikt nie potrzebuje się troszczyć o jego obecność. Jest i milcząco zmienia miejsce, jest okiem i uchem i barwy swoje bierze od rzeczy, na których wzrok jego spoczął. Jest widzem, nie, utajonym towarzyszem, milczącym jest bratem wszystkich rzeczy, a przemiany jego barwy głęboką sprawiają mu katuszę; ból sprawiają wszystkie mu rzeczy, ale czując ból, czuje rozkosz. Ta rozkosz w boleści to wszystka treść jego życia. Cierpi, iż tak bardzo ją odczuwa. Cierpienie sprawia mu nietylko rzecz jako jednostka, lecz w równej mierze jako ogół; cierpi z powodu jej odrębności, jak i ze-