Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

epoki jest wieloznaczność i nieokreśloność. Spocząć może tylko na czemś, co jej się usuwa z pod nóg i jest świadoma tego, że się jej usuwa; natomiast dawniejsze pokolenia w silne tylko wierzyły podstawy. Wibruje w niej lekki, chroniczny zawrót. Istnieje w epoce tej wiele rzeczy, objawiających się szczupłej tylko garstce, za to niema wielu takich, o których zdaje się ludziom, że są. Tak i poetom narzuca się niejednokrotnie pytanie, czy wogóle są na świecie, czy dla epoki swej rzeczywiście istnieją. Narzuca się im pytanie, czy poza schematyczną, zdawkową pochwałą, którą się ich obdarza, mogą być pewni tej jedynej, realnej pochwały, której przyjęcie nie czyni ujmy ich godności, mianowicie uznania ludzi żywych, uznania pewnego ich przewodnictwa. Ale mogłoby też być, i to byłoby tem piękniej, byłoby tem godniejszem epoki, która otrząsnęła się z wszelkiej ostentacyi i retoryki, że jedyną, realną tę pochwałę oddaje się nieustannie poetom właśnie w dobie dzisiejszej, ale w sposób tak ukryty i pośredni, że trzeba dopiero pewnego namysłu, pewnego doświadczenia światowego, ażeby zauważyć to ukryte liczenie się z poetą, tę utajoną tęsknicę za poetą, to nieujawnione uciekanie się do poety. I jeśli się nie mylę, zdaje się, że tak jest. I tutaj mój sposób widzenia rzeczy zmusza mnie do twierdzenia, które zapewne wyda się wam z początku dziwnem, że czytelnictwo, ten nawyk niepohamowany, ta, jeśli chcecie, ogromna choroba czytania, to zjawisko na-