Strona:PL Kasprowicz - O poecie.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Albowiem mniemam, że dla człowieka, wiedzącego, jakiem przeżywaniem jest czytanie, poeci umarli krążą wśród żywych i wtórny wiodą żywot. Dla niego tylko istnieje znamię, piętnujące twór poetycki, mianowicie, że narodził się z wizyi. Pozatem nie obchodzą go żadne rozróżniania. Nie oczekuje on wielkiego poety. Dla niego wielkim poetą będzie zawsze ten, co bezmiar wprowadza w jego duszę. Jedną on tylko czyni różnicę: pomiędzy książkami twórczemi a niezliczoną ilością książek innych, tych osobliwych płodów naśladownictwa i umysłowego zamętu. Ale i w tych książkach szanuje on ślad ducha poetyckiego oraz możliwość, że i z nich padnie promień na dusze całkiem młode, całkiem surowe. Nie oczekuje on, iżby w jakimś wymownym poecie, dającym odpowiedzi na wszystkie pytania, znalazła doba swego herolda i rzecznika, iżby swą trwałą, niezmienną znalazła w nim syntezę. Owa synteza spełnia się bowiem w tysiącu utajonych punktów i w nim i w innych mu równych: a ponieważ on ma świadomość, że epokę nosi w sobie, że jest takim, jak wszyscy inni, że jest człowiekiem, jednostką i zarazem symbolem, przeto wierzy, iż w źródle, z którego on pije, i epoka ugasi swe pragnienie. I owszem, oddając się całkowicie wizyi, umiejąc wierzyć w to, co mu ukazuje poeta — czy to będzie postać ludzka, owa głucha, życiem przesiąknięta materya, czy potężne zjawisko orfickiego oblicza — umiejąc przeżywać, jako symbol, płód czasu najbardziej tajemniczy, umiejąc prze-