Strona:PL Karol May - Winnetou w Afryce.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
I
MILJONER

Zanim rozpocznę dalszą opowieść, sięgnę w przeszłość do dawniejszego zdarzenia. Przed kilkoma laty, wracając z podróży po Południowej Ameryce, wylądowałem w Bremerhaven i zatrzymałem się w sławetnym Löhrs-Hotel, aby przepakować swoje manatki na bagaż.
Przy obiedzie siedziałem vis à vis młodego, bo zapewne dwudziestosześcioletniego mężczyzny, który, nie biorąc udziału w ogólnej rozmowie, na mnie skupił całą uwagę. Badawcze spojrzenie błąkało się po mojej twarzy, tylko chwilami opadając na talerz. Widać było, że usiłuje przywołać mnie na pamięć. Ja również miałem wrażenie, że znam go, ale musiała to być znajomość bardzo przelotna, skoro nie mogłem odnaleźć jej śladów w swojej przeszłości. Wreszcie, przy deserze, oczy mego sąsiada rozjaśniły się, twarz przybrała zadowoloną minę człowieka, który rozwiązał zagadkę. To jednak nie zmiejszyło jego zainteresowania moją osobą, wręcz przeciwnie, nie spuszczał ze mnie oka.
Po obiedzie usiadłem przy odosobnionym stoliku koło okna i kazałem podać kawę. Nieznajomy prze-