z ręki, i wbił go w ziemię aż po rękojeść, mówiąc:
— Tak, jak ostrze tego noża znikło, tak niech zniknie wszelka nienawiść między synami Szoszonów a mężnymi wojownikami, którzy tu stoją.
Następnie wyciągnął nóż, podniósł wysoko klingę i dodał:
— I nóż niechaj przebije wszystkich wrogów Szoszonów i ich braci! Howgh!
— Howgh! Howgh! — rozległo się dokoła.
— Mój brat dokonał roztropnego wyboru — rzekł Old Shatterhand. — Czy zna imiona swych jeńców?
— Nie.
— Są nimi Jemmy-petahtszeh i kulawy Frank, towarzysz Mato-poki, niedźwiednika.
— Mato-poka! — krzyknął zdumiony wódz. — Czemu kulawy nie powiedział?! Czyż Mato-poka nie jest bratem Szoszonów? Czy nie ocalił życia Oihtka-petay, kiedy go ścigali Sioux-Ogallalla?
— Ocalił ci życie? No, tu widzisz jego syna oraz Boba, jego wiernego sługę. A tutaj Davy'ego, słynnego myśliwca. Wyruszyli, by ratować Mato-pokę, a my towarzyszymy im, gdyż Mato-poka, niedźwiednik, wpadł, w ręce Ogallalla i wraz z pięcioma towarzyszami ma zginąć niebawem.
— Psy Ogallalla chcą zabić niedźwiednika?
Strona:PL Karol May - Old Shatterhand.djvu/166
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.