Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol May - Old Shatterhand.djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Długo potrząsał głową i wreszcie rzekł do Długiego Davy’ego:
— No, stary przyjacielu, czy widziałeś już kiedy coś takiego?
Zapytany podrapał się z początku za prawym, a następnie za lewym uchem, splunął dwukrotnie, co miało wyrażać zakłopotanie, i wreszcie odpowiedział:
— Nie, nigdy jeszcze.
— A pan, master Frank?
Sas spozierał na ślad i bąknął:
— Djabeł niech rozpozna te ślady!
— Tak — rzekł Jemmy. — To tylko pewna, że przechodziła tędy jakaś żywa istota. Ale jaka? Ileż miała nóg?
— Cztery — odpowiedzieli wszyscy, prócz Indjanina.
— Tak, to się dokładnie widzi. Ale niech mi ktoś powie, z jakiego rodzaju czworonożną istotą mamy do czynienia?
— Nie jest to jeleń — odezwał się Frank.
— Boże broń! Jeleń nie zostawia tak głębokich śladów.
— Może niedźwiedź?
— Niedźwiedź wprawdzie zostawia w piasku tak wielkie i wyraźne ślady, że nawet ślepy może je palcami wymacać, lecz ten ślad nie jest śladem niedźwiedzia. Nie jest też długi i zatarty ztyłu, jak odcisk pięty, ale prawie okrągły i gładko wyciśnięty, jakgdyby stemplowany pie-

81