— Czemu taki pośpiech? — zapytał Winnetou.
— Dzięki niemu można będzie schwytać Jonatana Meltona i jego eskortę.
— Musielibyśmy jechać za nim aż do puebla — zauważył Emery.
— Dlaczego? Czy myślisz, że tam pojechał?
— Rozumie się! Pragnie nas schwytać; podąża naprzeciw, a ponieważ nas nie spotka, więc dojedzie do puebla, gdzie już nas nie zastanie. Kiedy następnie wróci, będzie już po rozprawie z Mogollonami i możemy go spokojnie oczekiwać. Dopiero wówczas, a nie wcześniej.
— Zapomniałeś o Żydówce.
— Ona? Hm! Prawdopodobnie wróciła do puebla.
— Nie sądzę. Raczej mniemam, że pojechała do Jasnej Skały.
— A więc sądzisz, że Yuma ją odnalazli?
— Na pewno. Rwała się do Meltona. Była już w drodze, poza tem dwa inne ważne powody odciągały ją od powrotu. Po pierwsze, przebyła już taki szmat drugi, że powrót trwałby niemniej czasu, niż droga do Jasnej Skały. A po drugie, wie dokładnie, że ścigamy Metona. Boi się o niego; pragnie go ostrzec. Dlatego sądzę, że pojechała dalej.
— No i cóż?
— W tym wypadku Melton spotka się z nią po drodze. Dowie się, że podążyliśmy do Jasnej Skały i
Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/53
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.