Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ah, — pomyślałem sobie — gdybyż była przebiegła! Bodajby go pociągnęła za język.
I w samej rzeczy Marta dokazała przebiegłości, pomyślała pewnie, że nie mogłem odbiec — daleko i chętniebym wysłuchał rozmowy. Zapytała więc:
— Ja? Kiedyż?
— Skoro świt, pojedzie pani wraz z Indjanami, którzy wyruszają na Nijorów. Chcę pani dać dowód, jak mało się lękam pani i jej miłych przyjaciół. Moja szczerość poświadczy, że już nie biorę was w rachubę. Czerwony Winnetou i tak zwany Old Shatterhand puścili się w pościg za nami. Pani i jej przemądry adwokat nie mogliście się doczekać rezultatu i pojechaliście również. To było wielkie głupstwo. Wszak Meltonowie niejednokrotnie udowodnili, że nic im nie zrobicie z całą waszą czczą mądrością. Pani wraz z adwokatem jesteście teraz w mojej mocy. Na czele oddziału, liczącego pięćdziesięciu wojowników, pojadę za kwadrans i wnet sprowadzę Old Shatterhanda, Winnetou i Anglika. Skoro przebywają jeszcze na „zamku”, to łatwo ich tam zaskoczymy; jeśli zaś wyjechali, spotkamy ich po drodze. W tym, czy drugim wypadku mamy ich jakgdyby już w ręku. Pani i adwokat pojedziecie jutro rano z czerwonymi, abym miał was wpobliżu. Spotkam się z nimi, a zatem i z wami w pięknej miejscowości, zwanej Mroczną Doliną. Jak pani sądzi, co się wówczas stanie?
— Wypuści pan nas na wolność?
— Na wolność? Tylko kobieta może tak mówić!