Strona:PL Karol May - Klasztor Della Barbara.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

querzy i służba, — odparł — ale w każdym razie wodę do gotowania czerpie się zawsze z wielkiego kotła, wmurowanego w piec, albo też zawieszonego na łańcuchu nad umiarkowanym ogniem.
— Doskonale. Więc plan mój da się zrealizować. Chodzi o to, aby ktoś rzucił proszek do tego kotła.
Cortejo i Landola spojrzeli na lekarza wzrokiem pełnym oczekiwania. Hilario pochylił głowę i milczał.
— Chyba istnieje taki proszek — rzekł Landola.
Ah, trucizn jest na świecie poddostatkiem, — odparł Hilario.
— Chodzi o taką, którejby przy sekcji zwłok nie można było ustalić.
— Taka trucizna istnieje. Myśl to niezła ale jak ją wykonać? Kogo posłać?
— Ja jechać nie mogę — rzekł Cortejo.
— I ja nie — dodał Landola. — Emma Arbellez poznałaby mnie natychmiast. Hm, — mruknął, patrząc badawczo na lekarza. — Nie wolno nikogo wciągać w tajemnicę.
— To rzecz zupełnie wykluczona.
— Więc jeden z nas. Pojechałby pan, sennor Hilario?
Zapytany potrząsnął głową, starając się ukryć niesamowity uśmiech.
— A dlaczegóż nie wy? — odpowiedział.
— Powiedziałem już, dlaczego nie mogę. Poznanoby mnie.
— Nie mogę się stąd oddalić. Czy ma pan je-

89