Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jenerał klnie, wszystkie ekscelencje klną, ale te przekleństwa na nic się nie zdają, gdyż podporucznika wprowadzają z góry. Trzeba go przyjąć i tolerować.
— Przyjąć, ale nie tolerować! — zawołał hrabia Ravenow. — Jeżeli o mnie chodzi, nie zniosę wpobliżu siebie chłopka czy pachołka okrętowego. Tego draba trzeba wysiudać z pułku!
— Tak, wysiudać, to nasz obowiązek! — potwierdził kto inny, a reszta przyznała słuszność.
Trudno uwierzyć, do jakiego stopnia duma rodowa panowała w korpusie oficerskim jazdy, a zwłaszcza gwardyjskich pułków. Pierwszym i nieodzownym warunkiem wstąpienia był herb, i oto czemu wstąpienie Kurta Ungera wywołało powszechne głębokie oburzenie. W kasynie odrazu zapadł wyrok, który miał uniemożliwić Kurtowi służbę w gwardji.
Nie zwrócono uwagi na to, że rozmową interesował się amerykański kapitan. Wprawdzie starał się zaciekawienie ukryć, nietrudno jednak było spostrzec błyski, które od czasu do czasu rzucał z pod krzaczystych brwi.
— A kiedy mamy ujrzeć tego raroga? — zapytał ktoś.
— Dziś jeszcze — odpowiedział adjutant. — Ma złożyć powitalne wizyty; po obiedzie zgłosi się do pułkownika, poczem wieczorem będę go miał zaszczyt przedstawić tutaj kolegom.
— Nie przyjdziemy dzisiaj — zaproponował Ravenow.

68