Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zasłużyłem? Aha, zapominam, że pani zawsze lubiła żartować.
Znowu przeszyło go badawcze spojrzenie, tym razem bardziej posępne, niż poprzednie. Nieznajoma odpowiedziała z taką godnością, że był naprawdę zdumiony.
— Nie żartuję z osobami, których nie znam, lub których znać nie chcę, mój panie. Przypuszczam, że tylko wielce dla mnie nieprzyjemne podobieństwo z jakąś pańską znajomą upoważniło pana do napaści na nasz powóz. Proszę pana, abyś się przedstawił!
Udał bardzo dobrze zakłopotanie i odpowiedział z równie podrabianą skwapliwością:
Ach, istotnie? Mój Boże, miałbym się aż tak omylić? Ale w takim razie to podobieństwo jest tak uderzające, że nie wierzyłbym w jego możliwość. Zagadka musi się zaraz rozwiązać. — I z głębokim ukłonem dodał: — Jestem hrabia Hugo v. Ravenow, podporucznik huzarów gwardji Jego Królewskiej Mości.
— A więc potwierdza się, że pana nie znamy, — rzekła dziewczyna. — Nazywam się Róża Sternau, a ta pani jest moją babką.
— Róża Sternau? — zapytał, jakgdyby przestraszony. — Czy to możliwe? Jestem przestraszony, na honor, moje panie! Padłem ofiarą niebywałej pomyłki i proszę, o łaskawe wybaczenie!
— Jeśli naprawdę chodzi o tak niezwykłe podobieństwo, to musimy panu wybaczyć, — odpowiedziała Róża, lecz zarówno głos jej, jak i spojrzenie wyrażały wątpliwość. — Czy mogę wiedzieć, kim jest mój sobowtór?

56