mentu. Twierdzi, że już zdobył ową pięknotkę, — zakończył Golzen.
— Czy to prawda? — zapytał pułkownik.
— Rozumie się — odpowiedział Ravenow. — Kto wogóle jest nieodparty? Nietylko ja sam, ale każdy oficer gwardji. Oczywiście, jeżeli się niższe elementy zaczną wdzierać do naszego środowiska, to wkrótce nic nie zostanie z naszych przywilejów.
Ponownie wszystkie oczy skierowały się ku Kurtowi, który jednakże znowu puścił przytyk mimo ucha. Ravenow przez chwilę czekał na odpowiedź nowego kolegi, poczem dodał:
— Nie minął jeszcze czas, wyznaczony przy zawieraniu zakładu; nie muszę przeto chwilowo dawać dowodu, aliści dziewczyna jest córką stangreta, a takiej chyba dorastam. Mogę tylko chwilowo powiedzieć, że zająłem miejsce w jej powozie i odprowadziłem ją aż do domu.
— Córka stangreta? — roześmiał się pułkownik. — Gratuluję panu, podporuczniku! Nietrudno jest wygrać taki zakład.
W tej chwili Kurt wyjął cygaro, odciął koniec i, zapalając, rzekł:
— Pah! Pan v. Ravenow przegra ten zakład!
Nikt nie przypuszczałby, że Kurt odezwie się teraz, przy omawianiu sprawy, której napozór nie znał, skoro dwukrotnie przełknął obrazę ze strony Ravenowa. Wszyscy zatem nadstawili uszu. Ravenow posunął się o krok i zapytał:
— Co takiego, mój panie Unger?
Kurt zapalił cygaro i odparł spokojnie:
Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/136
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
130