Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tylko dyskretnym.
— Mamy się za takich. A może nie? Opowiadajże!
— No, wiecie, że od czasu do czasu bywam u Jankowa?
— U radcy policyjnego? Tak, opowiadają, że smalisz cholewki do jego najmłodszej córki.
— Albo ona do mnie. Krótko i węzłowato, byłem tam dzisiaj i dowiedziałem się, że kapitan Shaw jest politycznam szalbierzem, a nawet, co więcej, starym, zbiegłym przestępcą.
Ravenow, który zamierzał uderzyć kulę, słysząc relację Golzena, zatrzymał się i utkwił w nim zdziwione spojrzenie.
— Żartujesz, kolego! — rzekł.
— Żartuję? Ani mi się śni! Czy może aresztuje się bez ważkich, oczywistych dowodów człowieka, którego uważało się dotychczas za przedniego gentlemana?
— Niech piorun trzaśnie! Aresztowano go zatem?
— Przynajmniej chciano zaaresztować.
Ach, ale zaniechano?
— Ponieważ dał drapaka.
— Drapaka? Shaw? Który miał do nas dostęp? Czy wiesz na pewno?
— Tak pewnie, jak to, że dusił do utraty przytomności komisarza, który przyszedł go aresztować, a następnie wyskoczył oknem z pierwszego piętra na ulicę.
— Wszyscy djabli, to hańba! Ktoby coś podobnego pomyślał o tym człowieku tak wytwornej powierz-

117