W ten sposób nic pan nie wskóra, panie kapitanie! Gdzie pan to miał?
— Tu, w tym małym kuferku!
— Czyż nie był zamknięty na klucz?
— Tak.
— I wmawia pan sobie, że uczciwa dziewczyna oderwała zamek?
— Zamek nie jest oderwany, lecz otworzony.
— Skądbym wzięła klucz, stosowny do pańskiego kuferka?
— Wytrych.
— Niech się pan nie wystawia na śmieszność. Kelnerka miałaby wytrych? Pójdę natychmiast do gospodarza i powiem mu, że mnie, jego krewną, nazwano złodziejką!
— Tak, idź pani! Zawołaj gospodarza. Dokument muszę w każdym razie odzyskać!
Odeszła, on zaś biegł po pokojach w najwyższem podnieceniu.
W sieni kelnerka spotkała kilku jegomościów. Spojrzawszy poprzednio przez okno, zobaczyła w bramie kilku policjantów. Jeden z przybyszów zapytał:
— Czy pani jest tutaj kelnerką?
— Tak — odparła.
— Gdzie jest gospodarz?
— W kuchni.
— Zaprowadź mnie do niego.
Zaprowadziła ich do kuchni i wskazała gospodarza. Urzędnik zwrócił się doń:
— U pana mieszka cudzoziemiec, podający się za kapitana Shawa?
Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/117
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
111