Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Judyta, stół i dwa krzesła. Nad stołem wisiało lustro. To aż nazbyt skromne umeblowanie można było w owych warunkach nazwać wykwintnem. Oba otwory, które prowadziły na prawo i lewo, były zawieszone jaskrawemi makatami. Za zasłoną, na prawo, mieszkała Judyta, a na lewo Jonatan. Naraz spostrzegłem, że zasłona z prawej strony drgnęła i ukazała się ręka kobieca z rewolwerem. Szybko cofnąłem głowę — rozległ się strzał. Naturalnie, na czas zdążyłem się wycofać.
— Pioruny, to było niebezpieczne! Kto strzelił? — zapytał Emery.
— Judyta.
— Jeszcze chwila, a miałbyś rzetelną dziurę w głowie! Gdzież jest ta kobieta?
— Za zasłoną w sąsiednim pokoju.
— A Jonatan?
— Nie widziałem go. Prawdopodobnie czatuje z drugiej strony.
— Fatalna sytuacja! Niepodobna zejść.
— Mimo to skoczę nadół.
— Wystrzelą w ciebie z obu stron!
— Trudno, trzeba ryzykować. Ale prawdopodobnie poruszam się szybciej, niż oni. Lampa stoi na stole. Jeśli zdążę ją zgasić, to na pewno mnie nie trafią. Przynieście drabinę. Kiedy zawołam z dołu, wsadźcie ją i niech Winnetou zejdzie.
— Ale czy rozumiesz, że skacząc, możesz ponadto złamać kark?