Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pańska zwarjowana idea tyle panu sprawiła subjekcji, że ci współczujemy i jesteśmy gotowi cię poniekąd wynagrodzić.
— Cóż takiego, moja dobrotliwa sennora?
— Wie pan, gdzie przebywa obecnie Vogel?
— Tak.
— Jest to znów uderzający dowód, że pański wielce sławny rozsądek szwankuje. Jakiż to strzelec przezorny zabierze ze sobą tak niedoświadczonego chłopca? Co nam przeszkadza unieszkodliwić go raz na zawsze?
— Nic na tem nie zyskacie.
— Nic? Naprawdę nic?
— Śmierć jednego spadkobiercy, których zresztą jest wielu, nie wprowadzi was jeszcze w prawa do spuścizny. Przestęptwo pozostaje przestępstwem. Nie ośmieli się pani zabić tego młodzieńca.
— Ja? No tak, mnie tam wszystko jedno, czy umrze, czy zostanie przy życiu. Ale Jonatan i jego ojciec na pewno Vogla zabiją, jeśli wrócę, nic nie wskórawszy.
— Nic nie wskórawszy? A zatem ma pani poczynić pewne propozycje, postawić jakieś warunki?
— Tak. Jesteśmy gotowi uprzystępnić wam pewne korzyści...
— I zażądać wzamian większych?
— Bynajmniej! Posłuchaj pan, co zaproponuję. Dostaniecie zpowrotem konie, a także tego młodzieńca