Strona:PL Karol May - Jasna Skała.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I nic pan nie przyjmie?
— Nie.
— Dobrze, tymczasem biorę je do siebie. Ale później wrócimy jeszcze do tego tematu!
Odwiązaliśmy Meltona od drabiny. Ból mu dopiekał. Uwolniliśmy staremu nogi, aby mógł zejść z nami do kotliny. Należało bowiem wyruszyć w drogę. — — —