Strona:PL Karol May - Święty dnia ostatniego.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zostać; ponieważ jest pan bardzo dobrym graczem i wskutek tego znakomitym towarzyszem, będę miał wzgląd na pana i postawię sennnorowi możliwie niską cenę. Za całkowite utrzymanie zapłaci pan jednego peso dziennie. Jest to cena stosunkowo niewielka i spodziewam się, że targ będzie zbyteczny!
— Dziękuję panu i zgadzam się, — oświadczyłem, gdyż za cenę jednego peso musiałem uważać „kompletne” utrzymanie ofiarowane jakby za darmo.
Don Geronimo skinął z zadowoleniem, odsunął książkę z nazwiskami gości na bok, sięgnął po domino i powiedział:
— Ponieważ pan jest głodny i spragniony, więc Felisa przygotuje panu posiłek, a tymczasem możemy zagrać kilka partyj. Zaczynamy!
Nie pytał wcale, czy mam ochotę do gry, czy nie. Zdawał się uważać za rzecz zupełnie naturalną, że jestem takim samym namiętnym graczem, jak on.
Zgodziłem się na grę, gdyż nie chciałem mu sprawiać przykrości. Miałem zamiar pozwolić mu wygrać, nie mogłem jednak tego dokazać, do takiego stopnia grał nieudolnie. Przy trzeciej partji poczułem od strony ogniska, przy którem krzątała się sennorita, woń przypalonej mąki. W połowie czwartej przerwał gospodarz nagle grę, uderzył się ręką w czoło i zawołał:
— Jak mogłem poprzednio o tem zapomnieć! Sennor chce się udać poza Hermosillo, a ja nie pomyślałem wcale o tem, że nadarza się panu wspaniała sposobność. Mianowicie sennor Enriquo czeka na okręt, który tu przyjedzie i odpływa potem do Lobos.
— Ta miejscowość byłaby mi rzeczywiście na rękę.