Strona:PL Karol Dickens - Wigilja Bożego Narodzenia.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pomniane uczucia, nadzieje, myśli, pragnienia i marzenia, chęci, wspomnienia dawno minionych radości, kłopotów, prac i zajęć, od dawna — od bardzo dawna zapomnianych.
— Usta twe drżą — rzekł duch. — Co ci jest?
— Eh! to nic, to nic — odpowiedział Scrooge głosem bardzo wzruszonym. — To tak tylko! prowadź mię dalej, o, błagam!
— Czy przypominasz sobie tę drogę?
— Czy ją sobie przypominam! — zawołał Scrooge z zapałem — mogę iść po niej z zawiązanemi oczyma.
— Dziwna rzecz, żeś o niej przez tyle lat nie myślał — zauważył duch.
Szli wzdłuż drogi, a Scrooge poznawał każde drzewo, każde drzwi, każdą chałupę, płot, rów lub pagórek, — wreszcie w dali ukazała się wioseczka, kościołek, mostek i wązka, a kręta struga. Z pomiędzy chat wybiegło kilka koników chłopskich, siedzieli na nich małe chłopcy, nawołując się radośnie i wzywając po imieniu innych chłopców, jadących na wozach i mieszczańskich bryczkach. Cała ta dzieciarnia, wesoła i gwarna, wydawała tysiące okrzyków radości, aż powietrze, poruszone tym hałasem, zawtórowało im podmuchem wiatru.
— Są to cienie istot i rzeczy minionych — rzekł duch. — Nie wiedzą one wcale o naszej obecności, nie domyślają się jej zupełnie.
Wesołe grono zbliżało się szybko.
Scrooge poznawał chłopców i każdego nazywał po imieniu.
— Mój Boże! — Jaś — tak, Jaś — Franuś —