Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przekonaniu, że uważa panią Chewiszem za moją dobrodziejkę; sam zaś wyrobiłem sobie to przekonanie już przedtem.
Zrazu nie uświadomiłem sobie, że w tym zamiarze rozpoczął rozmowę, aby na zawsze usunąć z naszej drogi ten temat, domyśliłem się tego później, gdym zauważył, jak nam było lżej i weselej, gdyśmy skończyli o tem rozmowę. Byliśmy tak zadowoleni i tak otwarci, że spytałem go, czem się zajmuje i czem jest?
— Kapitalistą, agentem towarzystwa ubezpieczeń statków.
Widząc, że oglądam się po pokoju w nadziei znalezienia jakiejś oznaki ubezpieczeń statków, czy kapitału, rzekł:
— W City.
Miałem wysokie pojęcie o bogactwie i znaczeniu agenta towarzystwa ubezpieczeń statków w City i dlatego z przykrością przypomniałem sobie, że niegdyś obaliłem młodego agenta na ziemię, podbiłem mu oko i skaleczyłem w głowę. Ale powtórnie doznałem wrażenia, że Herbert Poket nigdy nie będzie miał powodzenia i bogactwa.
— Nie zadowolę się tem tylko, że włożę swe kapitały w towarzystwo ubezpieczeń statków. Zakupię jeszcze trochę akcyi towarzystwa ubezpieczeń na życie i zostanę członkiem zarządu. Chciałbym także poznajomić się z przemysłem górniczym. Wszystkie te spra-