Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jak muskularną, czarną od węgla i sadzy ręką ocierasz łzy z oczu, widzę cię, jak wysoko podnosi się pierś twoja i słyszę, jak zamiera ci głos. Kochany, dobry, wierny i czuły Józefie, czuję jeszcze, jak drży twa ręka na mem ramieniu i zdaje mi się, że słyszę szum skrzydeł anioła!
Wówczas jednak byłem zbyt zajęty czekającą mnie przyszłością i nie mogłem rozmyślać nad tem, ile czasu szliśmy wraz z nim drogą życia. Prosiłem Józefa, by się uspokoił dlatego, że zawsześmy byli najlepszymi przyjaciółmi i zawsze nadal pozostaniemy. Józef wytarł oczy dłonią, jakby chciał je wyłupić, ale nie rzekł ani słowa.
Pan Dżaggers spoglądał na nas tak, jakby uważał Józefa za wiejskiego idyotę, a mnie za jego stróża. Potrząsając woreczkiem rzekł:
— Uprzedzam was, Józefie Hardżeri, że jest to ostatnia dogodna dla was sposobność. Nie uznaję półśrodków. Jeśli chcecie otrzymać wynagrodzenie, które mi polecono wam wręczyć, powiedzcie a zaraz wam wydam. Jeśli zaś chcecie...
Tu, ku wielkiemu swemu zdziwieniu, został wstrzymany przez Józefa, który przystąpił do niego z widocznymi zamiarami nieprzyjacielskimi.
— Jeśli — zawołał Józef — przyszedłeś