Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nas. Twarz jego — wyrażała zupełne lekceważenie; gryzł paznokieć wielkiego palca, patrząc na słuchaczy.
— No — rzekł nieznajomy, gdy pan Uopsel skończył — nie wątpię, że sprawa ta wypadła ku wielkiemu waszemu zadowoleniu... nieprawda?
Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem i przestrachem, jakby on właśnie był zabójcą. Odpowiedział na to zimnem, sarkastycznem spojrzeniem.
— Winien, rozumie się? — spytał. — No odpowiadajcież, cóż! No!
— Panie i — odrzekł pan Uopsel — choć nie mam zaszczytu znać pana, twierdzę, że winien.
Przy tych słowach nabraliśmy odwagi i głuchym szmerem potwierdziliśmy jego zdanie.
— Wiedziałem, że go obwinicie, już z góry to przewidywałem. Nawet wam to już powiedziałem. Teraz chciałbym zadać jedno pytanie. Czy wam wiadomo, że prawo angielskie uznaje człowieka za niewinnego dopóty, póki nie zostanie Udowodniona — u-do-wod-nio-na! — jego wina?
— Panie — zaczął Uopsel — ja sam jako Anglik...
— Poczekajcie! Nie uchylajcie się od py-