Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdobyć — poproszę o sprobowanie doskonałego i wspaniałego prezentu wuja Pembelczuka.
Sprobować! Próżne ich nadzieje co do poprobowania!
— Idzie tu — rzekła moja siostra, wstając ze swego miejsca — o pierog z wieprzowiną.
Całe towarzystwo obsypało ją komplementami. Wuj Pembelczuk, przekonany o tem, że prócz pochwał nic innego nie może go spotkać, pospieszył dodać:
— O, bądź pani spokojna, oddamy pierogowi co mu się należy, a nikt z nas nie ma nic przeciw temu, by go sprobować po kawałku.
Siostra poszła po pierog. Słyszałem, jak przeszła do spiżami. Widziałem, jak pan Pembelczuk zamierzał się swym nożem. Zrozumiałem po rozdętych nozdrzach rzymskiego nosa, jak ożywił się apetyt pana Uopsela. Usłyszałem uwagę pana Hebla, „że kąsek pachnącego pieroga z wieprzowiną można zjeść po każdym wspaniałym obiedzie i nie przyniesie to szkody“, a potem słowa Józefa: „i tobie, Pip, dadzą kawałek“. Nie mogę jednak na pewno powiedzieć, czy rzeczywiście krzyknąłem ze strachu, czy mi się to tylko zdawało. Czułem, że jest to ponad moje siły i że muszę uciec... Puściłem nogę stołu i rzuciłem się ku drzwiom.
Nie zdążyłem jednak dobiedz do nich, gdy natknąłem się na oddział żołnierzy, uzbrojonych