Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Rzeczywiście, zdarzają się wypadki naruszenia słowa i u dziewic i u wdów, lecz w przeważnej części wypadków, prawo...
— Prawo! — niecierpliwie przerwał klient — Któż mówi o tem! Podobne zdarzenie nierzadkie w życiu, a to ważniejsze od wszystkich przepisów prawnych. I dla tego niedarmo przeżyłem sześć tygodni w domu doktora.
— Zdaje mi się — rzekł dobitnie Snitczy, zwracając się do swego towarzysza — że ze wszystkich nieszczęść, które na pana Wardena sprowadziły jego konie, a było ich niemało i wiele złego mu przyniosły, o czem my wiemy, to ostatnie może okazać się najgorszem, o ile się jeszcze nie namyśli. Kiedy jeden z jego koni zrzucił go obok domu doktora z trzema złamanemi żebrami, zgruchotanym obojczykiem i z Bóg wie wieloma uszkodzeniami i kiedy wreszcie, dzięki staraniom doktora, zaczął przychodzić do siebie, nikomu w domu nie przychodziło na myśl, jakie mogą wyniknąć z tego skutki! A teraz ta sprawa zaczyna przybierać fatalny obrót, panie, fatalny! Doktór Dżeddler jest przecież naszym klientem!
— A i pan Alfred Gitfild także, panie Snitczy — dodał pan Kreggs.
— Ale i pan Michał Warden, o ile mi wiadomo, po części także jest waszym klientem — powiedział spokojny gość — a przytem, nie gorszym, bo żył lekkomyślnie przez całych