Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oto, naprzykład, przed wami spokojny kraj — tu wskazał widelcem w dal — który niegdyś uległ napaści nieprzyjaciela i został spustoszony ogniem i mieczem. Przecież każdy z wojowników niewątpliwie przekroczył prawo ha, ha, ha! Komuż to miło poledz od ognia i miecza! To bezmyślne i głupie; trudno bez śmiechu patrzeć na takich ludzi, kiedy o tem się pomyśli. Jednak spójrzmy na spokojny kąt kraju w jego poprzednim bycie; pomyślmy o prawach własności, rozdziału, o porządku następstwa, zastawów i kupna; o prawach różnego rodzaju najmów; pomyślmy — ciągnął dalej pan Snitczy z takiem przejęciem, że już prawie w zapał wpadał — o złożonych prawach nabywania i utrwalania praw na nieruchomościach i o wszystkich spornych wypadkach co do różnych kwestyi, znajdujących się w aktach parlamentu i o nieskończonej liczbie procesów, wytaczanych dla szykany, którym może ten cichy kącik kraju dał powód, a będziecie musieli przyznać, że nad tem warto się zastanowić! Sądzę — kończył pan Snitczy, patrząc na swego towarzysza — że mówię nie tylko za siebie, ale i za pana Kreggs’a?
Kreggs w milczeniu zgodził się na to, a Snitczy, ulżywszy sobie cokolwiek potokiem krasomówstwa, uznał, że nie od rzeczy byłoby zjeść jeszcze kawałek mięsa i wypić filiżankę herbaty.
— Wogóle ja nie przywiązuję wagi do życia — mówił dalej, zacierając ręce z humo-