Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom II.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Mów!“
„Jest to najserdeczniejsza, najżarliwsza prośba, wypowiedziana najbardziej wzruszonym i przejętym, a tak drogim ci głosem, który dobrze przecież pamiętasz“
Więzień odwrócił głowę.
„Niema czasu pytać, dlaczego przychodzę, lub co ta prośba znaczy. Nie mam czasu ci tego wyjaśnić. Musisz mi wierzyć i być posłusznym — zdejmuj buty, które masz na sobie, i wdziewaj moje trzewiki!“
Przy ścianie celi, za więźniem, stało krzesło. Carton popychając przed sobą Karola, posadził go z błyskawiczna szybkością na krześle i stanął przy nim rozzuty.
„Wdziewaj moje trzewiki! Prędzej! Zbierz całą wolę! Nie trać czasu!“
„Carton, z tego miejsca niema ucieczki! To niemożliwe! Umrzesz ze mną! To szaleństwo!“
„Byłoby szaleństwem, gdybym cię namawiał do ucieczki — ale czy ja cię namawiam? Kiedy zażądam, żebyś wyszedł temi drzwiami — powiedz, że to szaleństwo i zostań. Zmień ten krawat na mój i surdut na mój. Tymczasem rozwiążę ci włosy i rozpuszczę, jak ja je noszę — o tak!“
Z cudowną szybkością i z siłą zarówno woli jak ruchów, która wydawała się prawie nienaturalną, zmusił Karola do dokonania tych wszystkich zmian. Więzień był w jego ręku jak dziecko.
„Cartonie! Drogi Cartonie! To szaleństwo! To jest niewykonalne, to się nigdy nie da zrobić. Tyle razy próbowano i nigdy się nie udało! Błagam cię! Nie obciążaj goryczą swojej śmierci śmierci mojej!“
„Czy żądam od ciebie, kochany Karolu, żebyś wyszedł z tej celi? Kiedy od ciebie tego zażądam — odmów! Masz tu papier i pióro na stole. Czy ręka ci nie drży? Możesz pisać?“
„Mogłem, zanim tu wszedłeś!“
„Więc i teraz uspokój drżenie i napisz, co ci powiem. Prędzej, przyjacielu, prędzej!“
Przyciskając ręce do pałającego czoła, Darnay usiadł przy stole. Carton z prawą ręką na piersiach stał tuż obok niego.
„Napisz dokładnie co podyktuję“.
„Do kogo mam adresować?“
„Do nikogo“. Carton wciąż trzymał rękę na piersiach.
„Mam postawić datę?“
„Nie“.
Przy każdem pytaniu więzień podnosił głowę. Carton, stojąc obok niego z ręką na piersiach, patrzał w ziemię.
„— Jeżeli pamiętasz“ — dyktował Carton — „to, co zaszło miedzy nami, dawno już temu, zrozumiesz, kiedy to